Kara £mierci - kontra Qniowi

Dla przejrzysto£ci zastosujΩ tu schemat: cytat Qnia, m≤j komentarz, ew. czasem jaka£ og≤lniejsza refleksja... Let's rock!

(...) Nie bΩdΩ siΩ teraz sili│ na oryginalno£µ, u┐yjΩ tutaj klasycznego argumentu: proszΩ CiΩ: powiedz to, co napisa│e£ wy┐ej rodzicom zmaltretowanej, zgwa│conej i zabitej dziewczynki.

>>>Nie tyle klasyczny argument, co klasyczna demagogia, Qniu. "Powiedz to rodzinie ofiary". Oni s╣ pogr╣┐eni w b≤lu, szoku, zwykle pragn╣ jednego (przynajmniej na pocz╣tku) - zemsty. Zabiµ! I to nie byle jak zabiµ. Rozpu£ciµ w kwasie albo powiesiµ za genitalia nad ogniskiem z mokrych ga│ezi, itp. itd. Trudno siΩ im dziwiµ - "oko za oko" to przecie┐ chyba najstarsza zasada ludzkiego "kodeksu karnego". ALE...

Ale co? Ale b╣dƒmy ludƒmi? Ale my musimy byµ inni? Tak jest, Smuggler, jeste£my ludƒmi - a chΩµ zemsty jest typowo ludzk╣ cech╣ - w£r≤d ┐adnych innych zwierz╣t nie ma miejsca. Cz│owiek nigdy nie bΩdzie doskona│y - zawsze bΩdzie chcieµ siΩ m£ciµ i zabijaµ tych, kt≤rzy mu wyrz╣dzili krzywdΩ. Owszem, mo┐na m≤wiµ, ┐e tylko taki cz│owiek, kt≤ry dzia│a w amoku, nie potrafi trzeƒwo oceniµ sytuacji. Ale dla mnie jakakolwiek pr≤ba ocenienia trzeƒwo sytuacji rodziny, kt≤ra straci│a blisk╣ osobΩ, bo jaki£ palant chcia│ siΩ pobawiµ w zabijanie, jest po prostu zbrodni╣ przeciw niej! Wiem, ┐e uznasz to za demagogiΩ. Ja siΩ z tym absolutnie nie zgadzam: kara £mierci winna istnieµ. W│a£nie z punktu widzenia "najstarszego prawa ludzkiego". Piszesz, ┐e ta "demagogiczna" rodzina na pocz╣tku tylko pragnie zemsty. My£lisz, ┐e p≤ƒniej wybaczaj╣ mordercy? My£lisz, ┐e mog╣ patrzeµ na to, ┐e morderca ich c≤rki bezkarnie chodzi na wolno£ci?... Gdzie tu demagogia?!!

Z innej beczki - wp≤│czujesz rodzinie ofiary. W porz╣dku, zrozumia│e. Czemu jednak nie wsp≤│czujesz ***TAK»E*** RODZINIE SPRAWCY? No wiesz, czasem najwiΩkszy nawet psychol ma normalnych, uczciwych rodzic≤w, kt≤rzy cierpi╣ po wielokroµ. Raz, ┐e ich syn okaza│ siΩ morderc╣ - my£lisz, ┐e │atwo siΩ dƒwiga taki krzy┐? Dwa, ┐e wsp≤│czuj╣ rodzinie ofiary i zapewne czuj╣ siΩ w jaki£ spos≤ wsp≤│winni zbrodni ["ƒle go wychowali£my... jeste£my z│ymi rodzicami"]. A ty jeszcze tej matce/ojcowi dok│adasz kolejny garb - zabijasz im dziecko. Jakie by nie by│o - to ich dziecko, kochali je, a mo┐e i kochaj╣ nadal... A ty Lekk╣ r╣czk╣ wysy│asz komu£ dziecko na szafot... Czy pomy£la│e£ o tym? A je£li tak, to czemu IM nie wsp≤│czujesz? B≤l jest po OBU stronach, nie tylko rodzina ofiary cierpi...

Czy wed│ug Ciebie cz│owiek, kt≤ry by│ zdolny do takiej zbrodni zas│uguje na humanitaryzm?

>>>To zale┐y - tzn. zale┐y od tego czy zamierzasz r≤wnaµ siΩ poziomem etycznym z bandziorem (wtedy naturalnie sprawa jest prosta: zabiµ drania, i to tak ┐eby czu│, ┐e umiera!!!), czy te┐ chcesz nadal byµ Cz│owiekiem. A wtedy nie mo┐na w og≤le rozwa┐aµ faktu czy mo┐na innego Cz│owieka traktowaµ wedle zasad rodem z rzeƒni. Ja wiem - to wkurwia niesamowicie, to jest niesprawiedliwe, to siΩ k│≤ci z tym, co dyktuj╣ nam uczucia, itd. Ale w Twej ukochanej polityce, Qniu, tym siΩ demokracja r≤┐ni od bolszewii, ┐e w demokracji nawet osobnik wywodz╣cy siΩ z partii, kt≤ra terroryzowa│a przez x lat nar≤d, mo┐e zostaµ prezydentem - bo tak siΩ dziwnie sk│ada, ┐e nar≤d tego chce. A je£li w imiΩ swoi£cie pojΩtej 'sprawiedliwo£ci' powiesz, ┐e ten go£µ nie mo┐e byµ prezydentem, bo to i tamto i w og≤le - natychmiast zar┐niesz demokracjΩ na o│tarzu doraƒnej korzy£ci, fa│szwie i p│ytko pojΩtej "ch│opskiej" sprawiedliwo£ci... Mo┐e wiΩc lepiej niech sobie go£µ bΩdzie prezydentem - a my nie brukajmy swoich r╣k i sumie±? To samo tyczy siΩ Twego cytatu - pozw≤lmy nawet najwiΩkszemu bydlakowi byµ traktowanym tak jak ka┐dy inny - porz╣dny - cz│owiek. I to nie po to by jemu by│o mi│o - w imiΩ NASZEGO cz│owiecze±stwa! Kumasz?

Kumam. Kumam, ┐e sam podajesz dwie definicje cz│owiecze±stwo. Dla mnie to s│owo nie oznacza bosko£ci. Tylko B≤g jest doskona│y - cz│owiek nie. Cz│owiek jest praktycznie kwintesencja emocji - z nich siΩ sk│adamy. Nie pisz mi wiΩc o cz│owiecze±stwie, jako zdolno£ci do wybaczania najwiΩkszym zbrodniarzom.

Cz│owiecze±stwo dla mnie to choµ pr≤ba d╣┐enia do doskona│o£ci. Zatem spr≤buj choµ byµ wspania│omy£lnym. Choµ czasem. Czy du┐o wymagam?

Demokracja. PiΩkne has│o. I ja siΩ nim r≤wnie┐ pos│u┐Ω. Co dla Ciebie bΩdzie demagogi╣, ale nie dbam o to. Morderca, zabijaj╣c, czy gwa│c╣c nie uznaje praw demokracji. úamie je - │amie podstawowe prawo: do ┐ycia. O godnym istnieniu nie wspomnΩ. A skoro sam siΩ wyrzeka demokratycznych hase│?... Demagogia?
Nie. Cz│owiecze±stwo, ale w pejoratywnym znaczeniu.

WidzΩ, ┐e nie rozumiesz... uwa┐asz, ┐e skoro on zabija - to ty te┐ mo┐esz? (Odpu£µmy sobie dywagacje, ┐e Ty w majestacie prawa itp.). Zatem - czym siΩ w tym momencie od niego r≤┐nisz na tym najni┐szym poziomie znaczeniowym: obaj odbieracie ┐ycie. A skoro on wyrzeka siΩ w ten spos≤b demokracji, to Ty te┐. M≤wi╣c kr≤tko: zemsta rz╣dzi, reszta niewa┐na.  Warto?

Nie - nie staraj siΩ teraz dawaµ argument≤w typu Przykazania Bo┐e, i tym podobne. Cz│owiek nigdy nie bΩdzie Bogiem - nie wymagaj od ludzi przebaczenia.

>>>M≤wiac kr≤tko - Jezus umar│ na darmo? Czy naprawdΩ trzeba byµ bogiem by okazaµ │askΩ i lito£µ? A propos Jezusa... "z│o dobrem zwyciΩ┐aj", "mi│ujcie swe nieprzyjacio│y" itd. Wiem, ┐e to trudne - ale czemu z g≤ry od razu m≤wiµ, ┐e siΩ nie da?

Je£li rodzina zamordowanego mo┐e umi│owaµ mordercΩ - jestem przeciwko karze £mierci - skoro oni mu wybaczyli, prawo nie ma tu nic do powiedzenia. Ale ja w to nie wierzΩ - "mi│ujcie nieprzyjacio│y wasze" - jak┐e piΩkne, ale nieludzkie has│o.

Ja wiem, ┐e przebaczyµ bym niekt≤rych zbrodni nie m≤g│.

>>>Ja te┐. Co nie zmienia faktu, ┐e nie oznacza to, i┐ zaraz muszΩ kogo£ zabijaµ. No tak tak, je£li ska┐Ω kogo£ na £mierµ, to mam czyste rΩce? Stalin te┐ w│asnorΩcznie - chyba - nikogo nie zabi│. A Hitler? On nawet by│ wegetarinienm (serio) :). Skazuj╣c kogo£ na £mierµ, zabijasz go - pamiΩtaj o tym - kat, jest tylko narzΩdziem, kt≤re wykonuje Tw╣ wolΩ, jest jak rewolwer czy bejsbol. I zauwa┐sz - kto£ zabi│... wiΩc TY go za to zabijasz. Jego nazwiemy zbrodniarzem, a Ciebie sΩdzi╣. Ale zauwa┐, ┐e obaj czynicie to samo: zabijacie. Jasne, zas│onisz siΩ prawem, ┐e ty postΩpujesz zgodnie z jego wytycznymi. Ale prawo - dzi£ takie, jutro siakie; prawa stanowi╣ ludzie. Jutro mo┐e siΩ okazaµ, ┐e gwa│t i morderstwo dziecka s╣ TYLKO wykroczeniami karanymi grzywnami - i co, okazuje siΩ ┐e zabi│e£ kogo£ za drobne wykroczenie? (No ja wiem, ┐e to g│upia teoria - ale wczuj siΩ w rolΩ). I nie bΩdzie Ci wtedy g│upio? Swoj╣ drog╣ do£µ stare prawo (licz╣ce w sumie 10 paragraf≤w...) g│osi "nie zabijaj" (i nie ma nic na temat, ┐e "no dobra, zabijaj - je£li takie bΩdzie prawo"). NIE ZABIJAJ i koniec, zero komentarzy i interpretacji. Mo┐e - skoro zabijasz w majestacie prawa - przypomnisz sobie tΩ zasadΩ (i sporo os≤b wierzy, ┐e to prawo nie pochodzi od cz│owieka).

ZacytujΩ tu demagogiczn╣ interpretacjΩ, (c)W. úysiak. W Hebrajskim, oryginalnym jΩzyku Biblii, u┐yte w przykazaniach jest s│owo, kt≤re mo┐na t│umaczyµ jako "morduj". Na "zabijaj" jest inne...

Czym to sie r≤┐ni? Tak czy siak odbierasz ┐ycie - zawsze mo┐esz dopisaµ sobie przy tym przykazaniu, ┐e "powodowanie zaniku przejaw≤w ┐ycia" nie jest tym samym co "nie zabijaj", czy "nie morduj". Uwa┐asz, ┐e to CiΩ usprawiedliwi?

Ja jestem zdecydowanie za jak najszybsz╣ egzekucj╣ (oczywi£cie tylko wtedy, kiedy wina zbrodniarza nie ulega wszelkiej w╣tpliwo£ci) i niekoniecznie tak humanitarn╣, jak przyjΩte w krajach cywilizowanych...

>>>Ooo... Ko│em ich │amaµ, ale tak ┐eby krew sika│a na trzy metry w g≤rΩ?! Niech poczuj╣ ┐e umieraj╣! Oj Qniu, Qniu... ponios│o CiΩ, nie?

A wiesz, ┐e tak? Ko│em ich │amaµ! Dlaczego? Z czysto humanitarnych, tym razem, wzglΩd≤w. Gdy widzΩ na filmach ten ceremonia│ odbierania ludziom £mierci, sterylne pomieszczenia, strzykawki, to robi mi siΩ niedobrze. Czy┐ to nie jest kpina z zadawania £mierci? OK, morderca umrze, ale w jak dobrych warunkach! Nie, dziΩkujΩ. Jestem za kar╣ £mierci, ale nie "ucywilizowan╣". Na miejscu mordercy wola│bym zostaµ zabity w afekcie, ani┐eli w spos≤b tak wyprany ze wszelkich emocji, wyrachowany.

I uwa┐asz, ┐e np. zadanie £mierci w afekcie, w ryku podnieconego t│umu, tΩpym toporem, kt≤ry bardziej │amie krΩgi ni┐ obcina g│owΩ jest humanitarniejsze??? Hm, to ja czego£ jednak nie rozumiem.

"Nie nale┐y przestΩpc≤w zabijaµ, ale ukaraµ ich prac╣." Pomijaj╣c fakt, ┐e to wizja ca│kiem utopijna (nie do zrealizowania)...

>>>Niby czemu? I co£ Ci powiem: wiΩzienie jest czasem gorsze ni┐ £mierµ. îmierµ - szczeg≤lnie przy dzisiejszych sposobach wykonywania egzekucji - to ledwie sekundy b≤lu poprzedzone chwil╣ oczekiwania, a potem ju┐ tylko nico£µ albo ┐ycie wieczne (zale┐y od przekona±), to ostatnie du┐o atrkacyjniejsze od ┐ywota doczesnego :)). A wiΩzienie? To lata,
dziesi╣tki miesiΩcy,
setki tygodni,
tysi╣ce dni,
setki tysiΩcy godzin,
miliony minut,
miliardy sekund...

                                            ...TERAÅNIEJSZOîCI.

Nudnej, parszywej, teraƒniejszo£ci!!! Pewnie zdarza│o Ci siΩ nieraz umieraµ z nud≤w - maj╣c pod rΩk╣ ksi╣┐ki, komputer, TV, kina, kumpli itd. A teraz pomy£l, ┐e taki stan umys│u bΩdzie trwaµ do ko±ca ┐ycia, ┐e nie bΩdziesz mia│ tych wszystkich wyg≤d, ┐e nic nie zale┐y od Ciebie, ┐e mo┐esz tylko TRWA╞... Jezus!!!

C≤┐, powiem Ci tak - posiedƒ dwa lata w woju (jak ja) - a zrozumiesz wtedy czym jest 10 lat wiΩzienia [gdzie rygor i komfort ┐ycia jest niepor≤nywalnie gorszy ni┐ w woju]. A je£li nie ma 10 lat, a jest 25 lub do┐ywocie? Brrr... M≤wi╣c szczerze wola│bym "kaes" (KarΩ îmierci) ni┐ 25 lat pud│a, serio! Nie wspominaj╣ ju┐ o tym, ┐e wiΩzienne ┐ycie....... Niby czemu wiΩƒniowie siΩ wieszaj╣ na wyprutej z prze£cierad│a i splecionej nitce (!) albo np. POúYKAJÑ LUB ODGRYZAJÑ SOBIE J╩ZYKI (*) (!!!) ┐eby siΩ udusiµ [czy TAKA kara £mierci jest wystarczaj╣ niecywilizowana i statysfakcjonuje CiΩ?]. Tacy gwa│ciciele dzieci maj╣ tak przesrane w pudle, ┐e zapewne z chΩci╣ wybraliby krzese│ko elektryczne czy komorΩ gazow╣. M│odzi i przystojni przestΩpcy te┐ nie maj╣ tam za lekkiego ┐ycia...

Wbrew pozorom 'pierdel' jest CI╩»SZÑ kar╣ ni┐ pozbawienie ┐ycia - to powinno urz╣dzaµ zwolennik≤w surowych kar dla przestΩpc≤w. Jednocze£nie wiΩzienie zamiast £mierci ma dwa aututy:
a) pozwala unikn╣µ pomy│ek s╣dowych [ilu┐ ludzi niewinnie zabito w majestacie prawa...]; b) daje mo┐liwo£µ resocjalizacji sprawcy. Czasem po prostu morderca dojrzewa, rozumie, ┐a│uje... Fakt, rzadko. Ale... zdarza siΩ. Zamiast zabijaµ, poniek╣d tworzysz nowego cz│owieka.

(*) - przypadki wziΩte z czytanej przeze mnie ksi╣┐ki dot. los≤w wiΩƒni≤w - nic tu nie wymy£li│em.

...Do tego trzeba by wybudowaµ w ka┐dym mie£cie porz╣dny Alcatraz - jak jest teraz w wiΩzieniach? Korupcja, gangsterzy wychodz╣ na wolno£µ bez ┐adnych problem≤w, warunki lepsze ni┐ w niejednym hotelu.

>>>Demagogia. Poczytaj sobie raporty odpowiednich instytucji. Sam fakt, ┐e w celach czasem stoj╣ TV, a na £cianach wisz╣ zdjΩcia z Playboya nie zamieni pierdla w sanatorium, tak jak poperfumowanie g****, nie zmieni go we fio│ka. Daj siΩ zamkn╣µ na miesi╣c w takim "hotelu", po┐yj z 4-5 ludƒmi na 12-15-18 m kwadratowych (ze stoj╣cym w k╣cie kibelkiem, kt≤ry nale┐y co jaki£ czas opr≤┐niaµ, kt≤ry r≤┐ami zwykle nie pachnie); powdychaj ich zapach (dwa prysznice w tygodniu to max), popotykaj siΩ o ich nogi, pos│uchaj w k≤│ko tych samych dowcip≤w i historii, wynudƒ siΩ straszliwie w zatΩch│ym pomieszczeniu, pospaceruj 45 minut dziennie w k≤│ko po odrutowanym dziedzi±cu, pod okiem stra┐nik≤w, miej zero prywatno£ci przez wiΩkszo£µ dnia i nocy, popatrz w niebo nieustannie przekre£lone kratami, wyczekuj na paczkΩ czy godzinne odwiedziny raz w miesi╣cu - i wtedy pogadamy. A korpucja itd. - wylewamy wiΩƒnia z k╣piel╣...? Ale OK. Poniewa┐ jest korupcja, to w og≤le zrezygnujmy z wiΩzie± i za KA»DE przestΩpsto £lijmy od razu na szafot! A co! BΩdzie porz╣dek, spok≤j, pustki w wiΩzieniach, brak problem≤w z wiΩƒniami itd. itp.

Pyta│e£, czemu Twoja wizja wiΩzie± jest nie do zrealizowania? Gdy┐ ┐yjemy w piΩknym kraju, Polsk╣ zwanym. Odsy│asz mnie do raport≤w. W porz╣dku - ja CiΩ ode£lΩ do kilku przyk│ad≤w (kt≤re mogΩ podaµ prywatnie) z ┐ycia, nie papieru. Przyk│ad: morderca zosta│ skazany na to ulubione przez Ciebie "trwanie w wiΩzieniu" do┐ywotnio - czyli na 25 lat. Wyszed│ za dobre sprawowanie po piΩtnastu latach. KUR*A MA╞!!! To jedyny komantarz, jaki mi przychodzi do g│owy. Za to £mieszy mnie to, co piszesz o biednym cz│owieku, kt≤ry bΩdzie skazany na ogromny rygor w wiΩzieniu. Za du┐o film≤w w stylu "Skazani na Shawshank"... Zauwa┐, ┐e kto£ w wiΩzieniu jednak robi bardzo dobre interesy - kto£ sprawia, ┐e ci "m│odzi i przystojni" nie maj╣ lekkiego ┐ycia. Kto?! NajczΩ£ciej te najwiΩksze mΩty, kt≤re nale┐a│o kiedy£ skazaµ na karΩ £mierci. WiΩzienie jest koszmarem, ale dla niewinnych!
Tego, co napisa│e£ o resocjalizacji nie bΩdΩ komentowa│. Chyba wiesz dlaczego...

O to chodzi? Poza tym, istnieje jeszcze jedna kwestia, psychologiczna. Strach. Postaw siΩ na miejscu dzisiejszego bandyty: zabije, zgwa│ci, po czym wyl╣duje na oko│o 10-15 lat w wiΩzieniu. BΩdzie mia│ ciep│y nocleg w zimie przynajmniej. A strach przed kar╣ £mierci spowoduje, ┐e przed pope│nieniem zbrodni dobrze siΩ zastanowi, czy warto ryzykowaµ ┐ycie...

>>>Bullshit. Jaki pier*** strach? W £redniowieczu za kradzie┐ obicnano rΩkΩ, a przy recydywie (lub wiΩkszej kradzie┐y na pocz╣tek) - wieszano. I wiesz co? W czasie egzekucji z│odzieja jego kumple okradali tych, kt≤rzy przyszli ogl╣daµ egzekucjΩ! (Te┐ udokumentowane fakty... - vide "Jesie± £rednowiecza"). Ka┐dy psycholog powie Ci jedno: jakie£ 95% przestΩpc≤w w og≤le NIE ROZWA»A konsekwencji swego czynu, poniewa┐ albo dzia│a pod wp│ywem impulsu i nie ma czasu na rozwa┐ania albo jest pewna, ┐e go NIE ZúAPIÑ, wiΩc WYSOKOî╞ KARY NIE MA DLA NIEGO ZNACZENIA! Na tej zasadzie - palacz wie, ┐e palnie wywo│uje raka i zawa│ - i co, ilu rzuca palenie? A przecie┐ odczytuj╣ na ka┐dej paczce z 10 razy dziennie SW╙J WYROK îMIERCI. I co - i facet, nawet maj╣cy wy┐sze wykszta│cenie i bogat╣ wyobraƒniΩ, wzrusza ramionami i przypala peta. Bo przecie┐ to siΩ tyczy INNYCH, nie jego. Jemu nic nie bΩdzie. Prawda? Zatem sam widzisz, ┐e efekt odstraszaj╣cy kary £mierci to humbug... Aha. Og│o£ przepis, ┐e za ka┐de z│amanie przepisu drogowego - dowolnego! - policja bΩdzie konfiskowaµ samoch≤d. My£lisz, ┐e bΩdzie bezpieczniej na drogach? W╣tpiΩ...

A widzisz - ja my£lΩ, ┐e tak. Czasem jakiego£ przysz│ego mordercΩ mo┐e naj£µ my£l: "a co bΩdzie, je£li". A wtedy na pewno nie zdobΩdzie siΩ na ten czyn...

To jest "wishfull thinking" vel pobo┐ne ┐yczenia vel chciejstwo.  

Tak, przechodzimy do ostatniego, r≤wnie┐ popularnego w£r≤d zwolennik≤w kary £mierci (nie ukrywam, ┐e w tym tek£cie nie jestem zbyt oryginalny) argumentu: sprzeciwiaj╣c siΩ karze £mierci skazujesz jednocze£nie na £mierµ ogromny procent tych, kt≤rzy bΩd╣ ofiarami psychopat≤w.

>>>Demagogia po raz n-ty. Je£li go£µ jest ju┐ schwytany i zapud│owany i dosta│ np. 25 lat - to raczej nikogo w tym czasie nie zabije, chyba ┐e innego wiΩƒnia [a zatem wyrΩczy licencjonowanego kata - sam po┐ytek!]. A je£li wyjdzie warunkowo, po powiedzmy 15 latach, to na pewno - wiedz╣c ju┐ co to znaczy WI╩ZIENIE - nie bΩdzie a┐ tak bardzo sk│onny do powrotu do±, zatem raczej bΩdzie siΩ wystrzega│ kolejnej kolizji z prawem. Bo przekona│ siΩ ju┐, ┐e a) jednak go ju┐ raz z│apali, b) pierdel to na pewno nie hotel.

Strasznym utopist╣ siΩ robisz. WiΩzienie zmienia ludzi - ale wszyscy recydywi£ci s╣ co do tego zgodni - na gorsze. I tylko na gorsze!

Nie wszyscy i nie zawsze na gorsze. No ale co z tego wynika? Rozstrzeliwaµ wszystkich, zlikwidowaµ wiΩzienia? Wiesz - £mierµ lub uniewinnienie, wszystkie inne wyroki - out?

Naturalnie JAKIî procent faktycznie wyjdzie i zn≤w kogo£ zabije. Ale czy┐by£ Qniu stosowa│ odpowiedzialno£µ zbiorow╣ i kaza│ WSZYSTKIM takim ludziom odpowiadaµ za kilku psychopat≤w? Prawdziwi psychole zreszt╣ nie powinni wychodziµ warunkowo, a dostawaµ do┐ywocie - od tego s╣ s╣dy!

I - bardzo proszΩ: niech mi kto£ udowodni, ┐e nie mam racji

>>>Przykro mi - nie masz. A naj£mieszniejsze jest to, ┐e tak naprawdΩ to ja sam jestem zwolennikiem.... KARY £MIERCI. Tak jest! Przy czym - zupe│na paranoja - JA SI╩ Z SOBÑ NIE ZGADZAM! Tzn. sam nieraz uwa┐am, ┐e powinno byµ: £mierµ za £mierµ. Ponadto nie nadstawiam drugiego policzka, jestem m£ciwy, z│o£liwy i pamiΩtlowy [znak zodiaku: Skorpion...] itd. (Je£li na podst. tego tekstu kto£ my£li, ┐e jestem wspania│omy£lnym libera│em, kt≤ry nosi│by an rΩkach ka┐dego mordercΩ i lula│ go do snu - cholernie siΩ myli!). Na szczΩ£cie potrafiΩ sam siebie powstrzymaµ od czynienia innym tego, co mi niemi│e... i uwa┐am, ┐e nale┐y r≤wnaµ w g≤rΩ, a nie w d≤│. Bo inaczej wszyscy kiedy£ - w imiΩ sprawiedliwo£ci, prawa itp. - poprzegryzamy sobie gard│a. I w imiΩ owego r≤wnania w g≤rΩ m≤wiΩ: KS-owi NIE!

Smuggler

 

Dla ludzi, kt≤rzy nie rozumiej╣ takiego, a nie innego uk│adu kolor≤w w tym tek£cie: pierwotny text Smugglera jest na czarno, moje dopiski s╣ wiadomym kolorem, a dopiski Smga do moich dopisk≤w s╣ na czerwono. Ja ju┐ postanowi│em siΩ nie dopisywaµ do dopisk≤w do dopisk≤w, bo text by│by tak komunikatywny, ja to kr≤ciutkie info. ;)

Wszelkie polemiki, komentarze s│aµ proszΩ na adres actionmag@silvershark.com.pl.